Ikonosfera nr 3, 2011

(spis treści)
 

Ikonosfera nr 2, 2008

(spis treści)
 

Ikonosfera nr 1, 2006

(spis treści)


           

Wydawnictwo UMK 

      

 

 

 

WIECZNOŚĆ W SIECI...(3)

W wizualnej warstwie witryny-pomniki bardzo się od siebie różnią, dlatego też proponuję podzielić je na trzy grupy. Pierwsza to e-cmentarze nawiązujące ikonografią do cmentarzy tradycyjnych [8]  – na ekranie monitora widzimy cmentarne alejki, nagrobki, a na nich lub przy nich wirtualne świeczki i kwiaty. Do drugiej grupy [9] zaliczam te witryny, które wykorzystują w swej szacie graficznej wybrane symbole odsyłające do śmierci czy cmentarzy – może to być np. kolorystyka (czerń, ciemne, stonowane kolory) albo cmentarna brama na głównej stronie serwisu etc. Grupę trzecią stanowią wszystkie te witryny, w których tle próżno szukać powszechnie rozpoznawalnych, wizualnych symboli odnoszących do sfery śmierci [10] . Wirtualny pomnik stanowią zdjęcia i/lub filmy z różnych okresów życia zmarłego, jego biografia oraz wspomnienia krewnych i znajomych. W tle często słychać muzykę. O tym, że mamy do czynienia z witryną-pomnikiem, dowiadujemy się tylko poprzez lekturę tekstów tam zamieszczonych. Omawiane grupy łączy to, że większość serwisów oferuje możliwość umieszczenia zdjęć zmarłego i wspomnień o nim i to właśnie te elementy stanowią najistotniejszą, najbardziej rozbudowaną część wirtualnego pomnika. W e-cmentarzach zaliczonych do pierwszej grupy takie wizualno-tekstowe wspomnienie otwiera się na przykład po kliknięciu na obraz tradycyjnego nagrobka.

 

Istnienie w Internecie wymienionych powyżej stron www skłania do refleksji nad stale obecną w kulturze koniecznością dokonania obrzędu oraz nad nowymi formami rytuałów, a także nad stosunkiem do śmierci w kulturze współczesnej.

 

 

Potrzeba istnienia obrzędu

 

W polskiej kulturze tradycyjnej (z przełomu XIX i XX w.) oraz, ogólnie rzecz ujmując, we wszystkich niewielkich społecznościach, śmierć członka wspólnoty była wielkim wydarzeniem dla całej społeczności (por. Nola 2006: 30). Kiedy ktoś umierał, oznaczano dom, w którym leżały zwłoki (zależnie od regionu, np. flagą, dzwonkiem z czarną wstążką, kawałkiem czarnego sukna z przypiętym krzyżem) oraz informowano wspólnotę o zaistniałym fakcie, np. poprzez umowne znaki obnoszone po wsi lub przekazywane od domu do domu. Funkcję informacyjną dla okolicznych miejscowości pełniło podzwonne, zamawiane przez rodzinę zmarłego w kościele parafialnym (Kwaśniewicz 1981: 112; Ogrodowska 2001: 281). Dzięki tym praktykom każdy mógł przyjść, odwiedzić dom zmarłego i uczestniczyć w czuwaniu przy zwłokach albo po prostu pożegnać się ze zmarłym, a potem wziąć udział w pogrzebie. Z upływem czasu, na skutek zachodzących przemian, informować o zgonie i terminie pogrzebu zaczęto za pośrednictwem telefonu, telegramu, a także poprzez nekrologi wywieszane w kościele parafialnym, na cmentarzu, domu zmarłego oraz zamieszczane w prasie, a obecnie także w Internecie. Zdaniem niektórych badaczy zwyczaj czuwania, zapraszania płaczek i żegnania się ze zmarłym zanika, ponieważ  rodzina może zobaczyć zwłoki najczęściej dopiero podczas pogrzebu (Kwaśniewicz 1981: 112; Ogrodowska 2001: 281). Jak się okazuje jednak, powyższe praktyki – choć w zmienionej formie i miejscu - są wciąż obecne w naszej kulturze. Residua tego typu działań możemy znaleźć właśnie w Internecie. Forma postów pojawiających się co jakiś czas na polskich forach i grupach dyskusyjnych przywołuje analogie do dawnego obrzędu pożegnania zmarłego. Po pierwsze dlatego, że była to czynność niemalże obowiązkowa dla każdego członka wspólnoty – na polskich forach i grupach widzimy to samo: posty z wiadomością o czyjejś śmierci rzadko pozostają bez żadnego odzewu, członkowie grup czują się zobowiązani do jakiejś reakcji i dlatego zapalają wirtualną świeczkę i/lub piszą kilka słów. Owe „kilka słów” ma specyficzny, istotny dla tych rozważań, charakter – zdarzają się bowiem pożegnania skierowane wprost do zmarłego (co zdarza się również w polskiej kulturze tradycyjnej) (zob. np. Wesołowska 1991: 257); dla przykładu: „Kochamy Cię Kingo!” – pisali 10 czerwca 2006 r. subskrybenci listy mailingowej „Super-tramp” na wiadomość o śmierci podróżniczki Kingi, a po odejściu Jacka Kaczmarskiego na grupie „pl.misc.samochody” napisano: „Dziękujemy Ci Jacku. Odpoczywaj w pokoju”; przykłady tego typu można mnożyć. Bezpośrednie zwroty do zmarłego widoczne są również w przestrzeni e-cmentarzy. Inną natomiast formą jest wyrażenie żalu po czyjejś śmierci, uwypuklenie wielkości straty. Często reakcją na tragiczną wiadomość (zarówno na grupach dyskusyjnych, jak i w przestrzeni e-cmentarzy) jest posługiwanie się tylko i wyłącznie obrazem – zapalenie wirtualnej świeczki, położenie wirtualnych kwiatów.

 

Analizując tego rodzaju posty, można stwierdzić, że w Polsce pewne zwyczaje nie zanikły, lecz za sprawą Internetu zmieniły formę i przeniosły się w przestrzeń wirtualną. Nadal istnieje konieczność dokonania obrzędu – poinformowania o śmierci i odpowiedniego zareagowania na tę wiadomość (słowami, a także gestami-obrazami) – zapalenie świeczki, pożegnanie, wyrażenie żalu, złożenie kondolencji (ten aspekt jest bardziej widoczny na stronach e-cmentarzy). Być może dzieje się tak dlatego, iż w kodzie społecznym, w kontekście czasu rytuału największego znaczenia nabiera samo dopełnienie obrzędu i znaczącym staje się także zaniechanie konkretnych czynności, czyli np. niezłożenie kondolencji, nieobecność na pogrzebie etc.

 

 

Nowa forma rytuału

 

Transmisja przez Internet obrazów i dźwięków z uroczystości pogrzebowej sprawia, że osoba siedząca przed komputerem nie jest tylko widzem, a pogrzeb – widowiskiem. Bazując na badaniach audytoriów telewizyjnych, badacze, tacy jak np. Daniel Dayan i Elihu Katz (1992), Eric W. Rothenbuhler (1995, 2003), Pascal Lardellier (2005), pisali o tym, że oglądanie może być formą aktywnego uczestnictwa, że oglądający mogą się włączać np. w świętowanie, przeżywanie czegoś, by odpowiednio na to reagować. W ramach studiów nad komunikowaniem społecznym wypracowano m.in. kategorię o nazwie „wydarzenie medialne”. Definiowane jest ono jako przerwa w normalnej rutynie informacyjnej poświęcona transmisji na żywo istotnych wydarzeń (takich jak np. śluby i pogrzeby sławnych osób, podróże papieskie, igrzyska olimpijskie etc.) zorganizowanych poza mediami i uprzednio zaplanowanych (Dayan, Katz 1992: 4–14). Wydarzenie medialne pełni funkcję rytuału, kiedy staje się czymś więcej niż przedstawieniem, transmisją jakichś obchodów, uroczystości. Dzieje się tak wtedy, gdy sama transmisja utrzymana jest w podniosłym nastroju, a audytorium skupia się tylko na przekazie – następuje wycofanie się z „normalnego” czasu, codzienności i skupienie się na przeżywaniu czasu świątecznego. Widzowie-uczestnicy zaangażowani są w wypełnianie urzędu na odległość (a możliwe jest ono tylko dzięki mediom elektronicznym) i stanowi specyficzne (bo „na odległość”) zgromadzenie społeczności w celu przeżycia konkretnego aktu kulturowego. Dlatego też można mówić o współczesnej formie rytuału (Rothenbuhler 2003: 99–103). Eric W. Rothenbuhler pisze:

 

To rzecz niebagatelna, jeśli bowiem spostrzeżenie owo jest trafne, wówczas – z punktu widzenia teorii komunikacji – nieprawdziwe okazuje się twierdzenie, że ludzie – aby odprawić jakiś rytuał – muszą się zgromadzić w sensie fizycznym (Rothenbuhler 2003: 100).

 

Pascal Lardellier dookreśla wydarzenia medialne pełniące funkcje rytuałów pięcioma cechami. Według tego badacza są one 1) świadectwem – dowodem przeżycia jakiegoś wydarzenia, rytuału, 2) wyolbrzymiają i upamiętniają go w zbiorowej pamięci, 3) akcentują teatralny i dramatyczny wymiar danego wydarzenia, 4) legitymizują je, nadając mu znaczenie i poprzez samą transmisję niejako zaświadczając o jego ważności. Ostatnią cechą jest to, że 5) media masowe stają się pośrednikiem (przekaźnikiem), medium rytuału (Lardellier  2005: 74–75).

 

Internetowe transmisje pogrzebów możemy potraktować jako współczesną formę rytuału. Pogrzeb jest zorganizowany w rzeczywistości, a Internet staje się medium pozwalającym na uczestnictwo w nim pomimo przestrzennej odległości. W rytuale tym biorą udział konkretne, nie przypadkowe osoby (hasło dostępu ma chronić przekazywany za pomocą Internetu obraz rytuału pogrzebu przed powszechnym dostępem i zagrożeniem potraktowania go jak widowisko – nie są to bowiem sceny do oglądania, a do uczestniczenia w nich), zebrane w tym samym celu (obecność na pogrzebie, przeżycie) i czasie, choć w różnych miejscach świata. Uczestnicy takiego pochówku, pomimo fizycznej odległości, mogą wykonywać te same czynności (rytuał bowiem odbywa się z „wykorzystaniem” ciała), co zgromadzeni np. w kaplicy pogrzebowej, modlić się, klękać, śpiewać, zapalić świeczkę, robić znak krzyża itd.

 

 

E-odbicie świata off-line. Cybercmentarz jako tekst kultury

 

Na cmentarz (czy e-cmentarz) można patrzeć przez pryzmat kultury, w której on funkcjonuje. Z takiej perspektywy traktowany jest jako tekst kultury. Jacek Kolbuszewski „czytając” cmentarze z początku XIX wieku w kontekście sposobu ujmowania problematyki śmierci w literaturze i sztuce tamtego okresu, konstatował, że cmentarz wyraża filozofię i kulturę swojego czasu. I tak na XIX-wiecznych miejscach spoczynku pełno było nietrwałych, skazanych na zniszczenie drewnianych krzyży umieszczonych na ziemnych mogiłach, które z kolei zarastały trawą i równano je z ziemią, ponieważ filozofią tamtego czasu było przemijanie, a cmentarz stawał się tego odbiciem, materialną realizacją (Kolbuszewski 1985: 25) [11]. Jeśli w podobny sposób patrzeć na e-cmentarz (tzn. jak na tekst kultury), zauważymy, że e-cmentarze dają swoim klientom dwie możliwości – schematyczną lub indywidualną. E-pomnik można zatem wykreować, całkowicie samodzielnie tworząc oryginalne epitafium, zamieszczając różne fotografie zmarłego, opowiadając o jego życiu. Korzystając natomiast z oferowanych przez daną witrynę „schematów” ograniczamy się do podania podstawowych informacji o zmarłym (imię, nazwisko), wybierając ponadto proponowany obraz czy cytat z klasyki literatury (il. 12). Internetowe pomniki znamionuje indywidualizm i egalitaryzm – imienny pomnik, wspomnienie, pamięć dla każdego. Takie podejście do tematu jest w naszej kulturze zjawiskiem stosunkowo młodym, ponieważ aż po schyłek XVIII w. personalny grób przysługiwał tylko najmożniejszym (Ariès 1989). W Sieci odnajdujemy kontynuację procesów, które rozpoczęły się nieco ponad sto lat temu, gdy w XIX w. pojawiły się na cmentarzach epitafia identyfikujące zmarłego (Kolbuszewski 1985: 29).

 



Il. 12

 

Jacek Kolbuszewski zauważa, że współcześnie charakterystyczna jest standaryzacja grobów – tak w ich kształcie, materiale (lastrico), jak i inskrypcjach. Co ciekawe, cytaty z kanonu literatury obecne na nagrobkach cmentarzy tradycyjnych są anachroniczne względem współczesnej poezji polskiej, a przez to stanowią – zdaniem Jacka Kolbuszewskiego – przejaw współczesnego kryzysu śmierci (Kolbuszewski 1985: 155). Analogiczne zjawisko występuje także na e-cmentarzach. Część wirtualnych nagrobków zbudowana jest z tekstów (fragmentów wierszy, cytatów z Biblii)  oraz obrazów (np. fotografie nagrobków, rzeźb i krzyży nagrobnych z drugiej połowy XIX wieku i początku wieku XX). Jeśli chodzi o wierszowaną (cytowaną) epigrafikę e-cmentarzy to jest ona analogiczna do tej z cmentarzy tradycyjnych. Podobieństwo wyraża się w rzadkim występowaniu słów, takich jak: śmierć, zgon, umieranie oraz w peryfrastycznym charakterze epigrafiki, która – zdaniem Jacka Kolbuszewskiego – charakteryzuje się „niemówieniem o śmierci” (Kolbuszewski 1985: 156–157). Pisze on:

 

[...] wiersz zatem pozostawia samą istotę śmierci w sferze „miejsc niedookreślenia” [...]. Jawi się zatem w wierszach tego typu śmierć jako fakt, którego należy się domyślać, ale o którym głośno mówić nie należy [...]. Jest zjawiskiem charakterystycznym, że najczęściej z przemilczeniem tego rodzaju mamy do czynienia na grobach dziecięcych [...] (Kolbuszewski 1985: 160–161).

 

Rozpoczęty wiek temu proces indywidualizacji zmarłych w wirtualnej przestrzeni osiąga poziom niespotykany w świecie rzeczywistym, w którym ograniczany jest przez materię i przestrzeń cmentarza. Wspomnienia zamieszczane na e-cmentarzach, pełne treści i obrazów, zdają się wspomnieniem o życiu jako sumie momentów godnych utrwalenia. Jest to niewątpliwie kontynuacja klasycystyczno-romantycznego kultu pamięci o życiu (por. Kolbuszewski 1985: 160–161).

 

Rozwój indywidualizacji e-nagrobków rozumieć można z jednej strony jako „bunt” przeciwko standaryzacji i ograniczeniom cmentarzy tradycyjnych, wpisując to zjawisko także w kontekst czasu jednostki, a z drugiej strony można w tym upatrywać nową formę tradycyjnych ludowych pieśni żałobnych.

 

E-cmentarze nastawione są na wspomnienia o każdym zmarłym z osobna. Wszyscy są tam sobie równi, nie ma np. alei zasłużonych. Wirtualne cmentarze nigdy nie stają się, w przeciwieństwie do cmentarzy tradycyjnych, symboliczną przestrzenią pamięci o wszystkich, którzy odeszli – nie można bowiem w ich „przestrzeni” zapalić symbolicznej świeczki dla wszystkich zmarłych. Na rzeczywistych cmentarzach taką symboliczną rolę spełniają znicze zapalone pod dużym krzyżem znajdującym się zazwyczaj w centralnym miejscu cmentarza.

 

W okresie, który Zygmunt Bauman nazywa nowoczesnością, wiele cmentarzy było zunifikowanych w swym obrazie, nagrobki były identyczne (np. cmentarze wojskowe). Takie ujednolicenie było, zdaniem J. Kolbuszewskiego, odwzorowaniem jakiegoś porządku – ideologii, regulaminu, instytucji społecznej, wiary. Jednostka była w nich elementem systemu, pełniła określoną rolę, była częścią całości (Kolbuszewski 1985: 60). Dziś ujednolicone cmentarze pozbawione są nadrzędnego sensu, poprzez co zmarli tracą swą tożsamość. Powoli rodzi się potrzeba indywidualizacji; być może dlatego istnieją specjalne e-cmentarze np. dla amerykańskich żołnierzy poległych w Iraku, a pochowanych na cmentarzach wojskowych na terenie USA. Znakiem, że e-cmentarze są odbiciem epoki bez metanarracji jest też to, iż niewielka na nich jest liczba symboli religijnych wskazujących na wiarę zmarłego.

 

Na e-cmentarze można też patrzeć w kontekście trwania konkretnych zjawisk kulturowych. W tym wypadku chodzi o podobieństwo do tradycyjnych ludowych pieśni żałobnych, których struktura była następująca: żałobnik przechodził od ogólnego wyrażenia swojego cierpienia i żalu po śmierci, do wspominania wydarzeń z życia zmarłego. Innym elementem opłakiwania było wyliczanie zalet danego człowieka (Nola 2006: 100, 118). De Martino nazwał to zjawisko „ujednostkowieniem” (cyt. za Nola 2006: 100). Podobną strukturę ma spora część wirtualnych nagrobków.

 

Tak jak w świecie off-line, e-cmentarze zachowują podział na świat zwierząt i ludzi. Uważanym za naganne (o czym może świadczyć reakcja internautów [12]) jest umieszczanie (nawet symbolicznego) pomnika zwierzęcia w sąsiedztwie pomników ludzi i odwrotnie. Co oczywiście nie przeszkadza w „uczłowieczaniu” zdechłych zwierząt, pisaniu wspomnień o nich w takiej samej formie jak o ludziach i tworzeniu dla nich cmentarzy tak wirtualnych, jak i realnych (il. 13, 14, 15). Jedynym ograniczeniem jest zachowanie rozdzielności przestrzeni (symbolicznej i realnej) oraz porządku ludzkiego i zwierzęcego.

 



Il. 13


Il. 14


Il. 15


<<< 1 2 3 4 5 >>>

 

 

 

 

[8] np. http://www.nekropolia.pl, http://www.e-cmentarz.pl

 

[9] np. http://epitafium.com, http://www.nekrologi.pl,

http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/pamiec.htm   

 

[10] np. http://www.mem.com, http://www.remember.pl,

http://www.zaduszki.com

 

[11] XIX-wieczny cmentarz wyrażał także żywy w tamtym czasie, kult herosów. Jego odbiciem była obecność na cmentarzach monumentalnych pomników symbolizujących wieczność pamięci o wielkich bohaterach (Kolbuszewski 1985: 25).

 

[12] zob. np.  http://epitafium.com/show.php?id_strony=321&action=komentarze (dostęp: 20.11.2006).