W cyberprzestrzeń tak, ale tylko z naszymi umarłymi – parafrazując tytuł jednej z książek Marii Janion, chciałabym przywołać odpowiedzi kilku osób korzystających z witryn wspomnieniowych. Kiedy zadawałam pytanie o to, dlaczego korzystają z tego typu serwisów, umieszczają w Sieci wspomnienia o swoich najbliższych, odpowiedź brzmiała: „Bo Internet to część życia”. A skoro jest to część życia, element naszej codzienności, to musi się tam znaleźć miejsce dla pamięci o zmarłych. Zasadnym wydaje się więc pytanie o życie i śmierć w okresie płynnej nowoczesności [13], w której – zdaniem Zygmunta Baumana – śmierć i nieśmiertelność są strategiami życia.
Witryny-pomniki powstały i funkcjonują w obrębie tzw. kultury euroamerykańskiej, której cechą znamienną jest tymczasowość (Bauman 2006) oraz przywołane na początku tego tekstu: kryzys, pornografia i renesans śmierci.
Zygmunt Bauman diagnozując naszą współczesność, pisał o kilku strategiach w radzeniu sobie ze śmiercią. Zaliczał do nich dekonstrukcję śmiertelności oraz nieśmiertelności, marzenie o nieśmiertelności oraz wszechogarniającą tymczasowość.
Marzenie o nieśmiertelności objawia się tym, że – „Żyjemy tak, jakbyśmy nie mieli umrzeć [...] jest to triumf woli nad rozumem” (Bauman 1998: 25). Element marzenia o nieśmiertelności oraz dekonstrukcji śmierci Zygmunt Bauman dostrzega także we współczesnym zaabsorbowaniu sprawami higieny (Bauman 1998: 186). Sama higiena jest zaś dla niego:
[...] efektem zdekonstruowania śmiertelności w nieskończone serie indywidualnych przyczyn śmierci oraz zdekonstruowania walki ze śmiercią w nieskończenie rozszerzalne serie bitew przeciw określonym chorobom (Bauman 1998: 185).
O marzeniu o nieśmiertelności obecnym w naszej codzienności pisał także Geoffrey Gorer. Według niego współcześnie prowadzimy wojnę przeciwko przyczynom śmierci (np. kampanie antynikotynowe czy profilaktyki nowotworowej etc.). W tych działaniach ukryta jest, jego zdaniem, sugestia, iż bez konkretnych słabości (np. palenia, szybkiej jazdy samochodem) ludzie byliby nieśmiertelni (cyt. za: Bauman 1998: 169).
Strach przed śmiercią objawia się, zdaniem Zygmunta Baumana, separacją (Bauman 2000: 267), tak zmarłych (przestrzeń cmentarza), jak i umierających (szpital, hospicjum, dom starców) oraz usuwaniu z pola widzenia wszystkiego, co o śmierci przypomina. Zygmunt Bauman pisze:
Stosując wobec zmarłych te same techniki separacji, co wobec nosicieli chorób zakaźnych i złoczyńców, cmentarze umiejscowiły zmarłych pośród tych zagrożeń, które tracą swą moc, gdy trzymać je na dystans (Bauman 1998: 33).
Trudno jednak całkowicie zgodzić się z badaczem, który do tej samej kategorii zalicza zmarłych i umierających. Moim zdaniem, ani śmierci, ani zmarłych (już pochowanych) jako takich nie boimy się, nie udajemy, że ich nie ma, mówienie o nich nie należy do językowego tabu. O zmarłych się pamięta, ale nie mówi się o nich źle. Zmarły ma prawo do grobu (tak tradycyjnego, jak i – od niedawna – wirtualnego), do dobrej pamięci o nim, niezależnie od tego, jak żył. Ze śmiercią i zmarłymi kojarzą się cmentarze (również te symboliczne), które w naszej kulturze nie są miejscami zapomnianymi. Podobną opinię do Zygmunta Baumana wyraził Jacques Brehant. Według niego fakt, że nie chcemy oglądać żałoby, że unikamy wspominania o zmarłych, oznacza, że chcemy w ten sposób zaprzeczyć śmierci (Brehant 1980: 22). Oczywiście nie mogę tu całkowicie zanegować opinii Brehanta, że nie chcemy i nie lubimy oglądać żałoby. Faktem jest, iż poza sytuacją pogrzebu (zamkniętą w przestrzeni cmentarza) na ulicach naszych miast, w codziennym życiu nie widujemy jawnych, zewnętrznych oznak żałoby, a publiczne okazywanie bólu po stracie kogoś bliskiego jest, jak zauważa Philippe Aries, „w złym tonie”. Żałoba uważana jest za coś prywatnego. Oczekuje się, że człowiek okryty żałobą będzie postępował tak, jakby nic się nie stało, że będzie prowadził normalny tryb życia (Ariès 1989: 568). W polskiej tradycji takie zachowanie naznaczone było dezaprobatą społeczności. Wierzono bowiem powszechnie, że brak płaczu, lamentu i innych oznak żalu obraża zmarłego i może wywołać jego gniew i chęć zemsty, co może przekładać się na szkody i nieszczęścia dla całej społeczności (Ogrodowska 2001: 143). Współcześnie wszelkie emocje po stracie kogoś bliskiego okazywane są w innej przestrzeni - jak się okazuje w wirtualnej.
Jeśli chodzi o strach przed śmiercią, w literaturze przedmiotu spotkać się można z wieloma opiniami podobnymi na przykład do tej:
Lęk i negatywny stosunek wobec śmierci od wieków towarzyszył człowiekowi. Wydaje się jednak, iż szczególnie człowiek współczesny odczuwa przed nią wzmożony strach (Komorska 1998: 210).
Takie twierdzenia budzą wątpliwości, ponieważ z badań przeprowadzonych przez CBOS w 1994 r. wynika, że 86% respondentów uważa śmierć za coś naturalnego, 57% – nie boi się jej, 34% – myśli o niej ze strachem, 63% – przyznaje, że rozmyśla o niej czasami, a 47% – nie myśli o śmierci w ogóle, uważając tę czynność za bezsensowną (cyt. za: Pietkiewicz 1996: 29). Co więcej, w przestrzeni publicznej nie unikamy wspominania zmarłych, wręcz przeciwnie, świadczą o tym chociażby wirtualne cmentarze czy informacje przekazywane za pomocą mass mediów – np. w „Teleexpressie” stałym punktem jest tzw. kartka z kalendarza, wymienia się tu często zmarłych muzyków, mówi się, ile lat temu odeszli, jakie były ich największe przeboje. W prasie ukazują się wspomnienia o wielkich i wybitnych, którzy już nie żyją. Na rynku księgarskim dużą popularnością cieszą się biografie. Jedyną obowiązującą zasadą jest mówienie o zmarłych dobrze. Tak więc mogę przypuszczać, iż nie o strach przed śmiercią, jak pisali Zygmunt Bauman i Jacques Brehant, tu chodzi, ale (być może) przed umieraniem (a biorąc pod uwagę możliwości współczesnej medycyny, są to dwa odrębne zagadnienia).
W świecie zdominowanym przez tymczasowość, istnieć – zdaniem Zygmunta Baumana – znaczy tyle, co być widocznym, umierać to zanikać, czyli być tej powszechnej widzialności pozbawionym, stąd śmierć przestała być aktem jednorazowym, pojedynczym wydarzeniem o nieodwracalnych konsekwencjach (Bauman 1998: 208). Sama nieśmiertelność zaś nie jest (jak wcześniej) wyzwaniem, zadaniem, nagrodą, na którą trzeba zasłużyć.
Klikanie na „zapal świeczkę”, cykliczne odwiedzanie e-cmentarza, można uznać za specyficzną formę rytualizacji pamięci oraz za próbę przezwyciężenia indywidualnego przemijania, rozdzielenia śmierci cielesnej od społecznej. Interpretując w tym kontekście istnienie e-cmentarzy, można traktować je jako przejaw zdiagnozowanego przez Zygmunta Baumana marzenia o nieśmiertelności. Twórcy e-cmentarzy obiecują, że przechowywane w nich wspomnienia, fotografie, filmy etc., będą dostępne dla wszystkich przyjaciół i krewnych na całym świecie oraz dla przyszłych pokoleń (il. 16). Jeśli przyjąć słowa Baumana, iż:
[...] w tym świecie istnieć to tyle, co być zauważonym, a miernikiem ważkości, namacalności istnienia jest ilość widzów i słuchaczy oraz ślad odciśnięty w ich świadomości (Bauman 1994: 17),
to wirtualny pomnik świadczy o istnieniu i jest współczesną formą nieśmiertelności.

<<< 1 2 3 4 5 >>>
[13] Twórcą terminu „płynna nowoczesność” jest Zygmunt Bauman. Zaczął on używać tego terminu w połowie lat 90. XX wieku, w miejsce wcześniejszego (też ukutego przez siebie) terminu „ponowoczesność”. Z decyzji o tej zamianie tłumaczył się m.in. w rozmowie z Keith Tester (Bauman, Tester 2003: 124–126). Bauman porzucił podział na nowoczesność i ponowoczesność, ponieważ dostrzega ich wzajemne przenikanie się: „Jesteśmy nie mniej nowocześni, niż byliśmy [...]. Dlatego zaproponowałem określenie „płynna nowoczesność”, uwzględniające zarówno element kontynuacji (roztapianie, wykorzenianie), jak i jej braku (brak zestalania tego, co zostało roztopione, i zakorzeniania tego, co zostało wykorzenione)” (Bauman, Tester: 125–126).
Ta zmiana pojęć jest istotna dla mnie głównie dlatego, że w budowaniu swojej interpretacji czerpię z (wcześniejszej) pracy Z. Baumana pt. Śmierć i nieśmiertelność. O wielości strategii życia, w której autor posługuje się jeszcze pojęciami nowoczesności i ponowoczesności. Za charakterystyczne dla nowoczesności, Bauman uważał zdekonstruowanie śmierci, dla ponowoczesności zaś – nieśmiertelności. Przyjmuję nowe określenie, ponieważ uważam, że obie te strategie występują obok siebie, stąd nowe określenie jest przydatne do moich rozważań.
|